Ile to już razy byliśmy świadkami wygranych przez Platformę Obywatelską wyborów? Dziewięć? Trzeba przyznać, że w tym wygrywaniu, niezależnie od tego czy uczciwym czy nie, są dosyć skuteczni. Ja jednak chwalić ich nie zamierzam, skuteczność złodzieja nie jest i raczej nie będzie przedmiotem moich zachwytów. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne zjawisko, z którym w przypadku PO mamy do czynienia przy okazji każdych wyborów, które wygrywa. Zjawisko wydaje się być oczywistym, a mam wrżenie, że jednak nie wszyscy zwracają na nie uwagę. Chodzi mi o to, że przed każdymi wyborami PO usiłuje sprawić wrażenie, że już już jesteśmy u progu jakiejś cudownej przemiany, która, jeśli tylko jeszcze raz wybierzemy Platformę O., stanie się dla nas przedmiotem niebywałej szczęśliwości, podczas gdy tuż po wyborach okazuje się, że rachunki idą w górę, podatki rosną, wodolotów nie będzie, trzeba nowelizować budżet a inwestycje rozwojowe zamieniają się w ch…, d… i kamieni kupę. Co się więc stanie po wyborach?
Myślę, że przede wszystkim podrożeje benzyna. Dzięki słynnym „taśmom prawy” Wprost, wiemy, że cena benzyny jest politycznie modyfikowalna. stawiam więc dolary przeciwko orzechom, że cena, która jakże szczęśliwie dla Platformy i jej kampanii wyborczej spadła właśnie przed wyborami, po wyborach wzrośnie. Wzrośnie być może nawet więcej niż by wzrosł bez wyborów, ponieważ trzeba będzie odrobić straty poniesione w związku ze sztucznym jej obniżeniem.
Wspaniałe niepolskie i niewychylające się Pendolino, które już już za chwilę ma jechać po polskich torach nigdzie nie pojedzie, ponieważ w istocie nie ma po czym. Po wyborach dowiemy się, że niestety, ale Pendolino będzie jeździło, ale nie wiadomo dokładnie kiedy. A cena biletów będzie niedostępna dla zwykłych zjadaczy chleba.
Zapewne sprawa gazoportu zupełnie się już rozsypie. Również dzięki taśmom wiemy, że ludzie (vide Nowak) którzy mieli się zajmować tą kluczową dla polskiego bezpieczeństwa inwestycją nie mieli zasr…nego pojęcia o tym czym się zajmują, w wyniku czego Gazoport jest już spóźniony o kilka lat, wykonawcą jest firma, która za chwilę może stać się rosyjską własnością i to mleko musi się rozlać, a raczej zapewne już się rozlało, tyle, że jeszcze nam o tym nie powiedziano. To nic. Dowiemy się po wyborach.
W Warszawie już już prawie mamy metro. A ściślej rzecz biorąc nie mamy, ponieważ nie jest jeszcze oddane do użytku. Za to przy użyciu sztuczki polegającej na tworzeniu fikcji „Dni Otwartych” usiłuje się sprawić wrażenie, że już za chwileczkę, już za momencik. A figę, po wyborach dowiemy się, że to kwestia co najmniej miesięcy. Po czym metro być może zostanie otwarte, a następnie znów zamknięte, ponieważ okaże się, że zostało otwarte zbyt szybko i wszystko trzeba poprawiać.
Dostaniemy pracujące soboty.
Odwołanych będzie (choć niekoniecznie głośno, raczej po cichutku, bez rozgłosu) ileś budów obwodnic, odcinków dróg i innych inwestycji. Inne, rzekomo już otwarte, zostaną zamknięte, ponieważ trzeba je będzie skończyć. Zapewne podniesione zostaną ceny mediów, niewykluczone, że dowiemy się o kolejnych podatkach i konieczności nowelizacji jak zwykle zbyt optymistycznie skonstruowanego budżetu. To wszystko musi się stać, ponieważ gospodarka rabunkowa, jaką za naszym przyzwoleniem Platforma Obywatelska na nas prowadzi, musi kosztować. Najłatwiejsze rezerwy Platforma już zmarnotrawiła w postaci podwojenia długu publicznego i chamskiej kradzieży naszych oszczędności z OFE.
Pytanie jak długo jeszcze taką gospodarkę rabunkową wytrzymamy. Belgowie wyszli na ulice zanim ich rząd wprowadził podniesienie wieku emerytalnego, My znieśliśmy i podniesienie i kradzież naszych pieniędzy z OFE i katastrofalne zadłużenie naszych wnuków. A myślę, że dużo jeszcze przed nami. Podziękujmy wyborcom PO.