Zima… jaka zima? – ktoś zapyta. I będzie miał rację. Cóż to bowiem za zima kiedy nie do końca wiadomo czy to kończy się jesień czy zaczyna wiosna? Nie raz zdarzyło mi się zimą marznąć, dlatego niespecjalnie za nią przepadam, ale skoro już być musi, to niech będzie jakaś, a nie taka jakby sama chowała się ze strachu przed zimnem. To i robactwa wtedy mniej na wiosnę i na grypę tylu ludzi nie choruje. A tak, nawet bałwana nie można dziecku obiecać, no dobrze, w telewizji by się znalazł, ale takich lepiej dzieciom nie pokazywać.
A pamiętam jak za kawalerskich czasów nosiło mnie po Polsce i wracałem zimą na Podlasie, często bywało tak, że wyjeżdżałem o wiośnie, do Białegostoku przyjeżdżałem o mrozie, a w Michałowie leżały zaspy śniegu. Mówią, że taki mikroklimat, może i tak, mnie to jednak wygląda bardziej na przywiązanie do tradycyjnych rytmów natury. Dopiero kiedy wyjechałem z Podlasia zobaczyłem, że gdzie indziej jest inaczej i do dziś nie wiem czy bardziej mi się to podoba czy drażni.
Najniższe temperatury jakich doświadczyłem na Podlasiu to w dolinie Biebrzy gdzie mam rodzinę. Kiedy wszyscy mieszkali jeszcze w starej chacie, to pamiętam, że w nocy woda zamarzała w cebrzyku. W takie noce doskonale się rozumie po co są pierzyny. Za to człowiek budzi się rześki i zadowolony, o ile z jakichś powodów, których na wsi nie brakuje, nie trzeba wstać przed świtem. Kiedy się idzie otwartymi łąkami i wieje wiatr, to nie ma takiego ubrania, które zabezpieczyłoby przed utratą czucia w rękach i nogach. Zawsze prędzej czy później idzie się jak na szczudłach. Mój kuzyn kiedyś wpadł w takie miejsce na bagnach, które nawet w największe mrozy nie zamarza i kilka kilometrów wracał do domu mając zesztywniałe nie tylko nogi. Cud, że przeżył. Zima bywa piękna, ale bywa i okrutna.
Zima na pegeerowskim osiedlu bloków z wielkiej płyty bywała również zabawna, choć śmiać się można było głównie przez zamarznięte łzy. Kotłownia mogła hajcować pełna parą, cóż z tego kiedy wszystko szło w gwizdek, a ściślej rzecz biorąc w podwórko, na którym półtorametrowe hałdy śniegu były poprzecinane równiutkim rysunkiem rur centralnego ogrzewania. Nawet gdyby jednak ciepło nie uciekało w kosmos rurami, to w blokach i tak na długo by nie zostało, poszłoby sobie przegniłymi oknami zespolonymi, które rozłaziły się w rękach, betonowymi ścianami bez izolacji termicznej a jeśli nawet nie, to zawsze mogło sobie pójść dziurawym stropodachem. Dlatego zima mieszkańcom osiedla upływała pod znakiem noszenia kurtek i butów zimowych w domu, dogrzewania się „farelkami” i palnikami oraz piekarnikami kuchni gazowej. Za komuny pamiętam ojciec nawet napisał o tym do Kuriera Podlaskiego, ale jedyne co uzyskał to tzw. „nieprzyjemności”
Oczywiście nie oznacza to, że zima była tylko dopustem bożym. Kiedyś zamknięto szkoły chyba na dwa tygodnie ze względu na jakieś siarczyste mrozy. Mrozy w chodzeniu do szkoły nam przeszkadzały, ale w siedzeniu cały dzień w rozchełstanych kurtkach na górce „na mleczarni” już nie. Jakoś nie występowała tu żadna korelacja. Ja również za swój „sportowy” sukces uważałem to, że najniższa temperatura przy której udaje mi się biegać to -17 stopni. To oczywiście nie jest jakiś straszliwy mróz, ale poniżej tej temperatury ból (bo już nie zimno) znacząco przeszkadzał mi w bieganiu, sople wiszące z nosa przeszkadzały w oddychaniu a ojciec po powrocie na widok tych sopli i szronu na głowie mówił: „Bałwan…no bałwan!
Dzisiaj kiedy opowiadam o tym wszystkim synowi, to choć nie mówi mi tego otwarcie, to chyba w to nie wierzy. Sam już nie wiem czy w to wierzę, ale jak tu wierzyć, kiedy ostatni porządny mróz w Warszawie był chyba ze dwa lata temu?
fot. Grzegorz Jankowski
Czytaj również:
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Nasz Koniec Świata
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Nadmuchiwany Pies
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Halo
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Julka
Krysztopa: Opowieści podlaskie (wydanie specjalne)– cmentarze katolicki, prawosławny i…
Krysztopa: Opowieści podlaskie – baloniki
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Małpi Gaj
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Bastruki!
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Narnia jest nad Siemianówką
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Ognisko
Krysztopa: Opowieści podlaskie – O tych co przed nami – Fotoreportaż z przeszłości
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Wigilia
Krysztopa: Opowieści podlaskie – O tych co przed nami – Fotoreportaż z przeszłości c.d.
Krysztopa: Opowieści podlaskie – Underground Grass Party
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Moje powroty
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Tałkanica
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Zaurocziła wiedz’ma, jebu jej mat’
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Specyficzny mikroklimat
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Cegielnia
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – leczenie zatok na sposób podlaski ;)
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Czajka, „Balbinka” i Pies Pankracy
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Szeptucha – podlaskie czary mary
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Modło
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Kiszka Teściowej. W dodatku ziemniaczana
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Zimny chów marzycieli
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Pan Wiosna
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Przez pamięć droga do szkoły
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Uhunki, uhunki!
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Moje Podwórko, przepraszam, Nasze…
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Warszawiaki szaleją za podlaskim żarciem
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Katolicy i Prawosławni – razem i osobno
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Jebudu!
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Żywiciel Las
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Zmarło się Kolce…
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Krowy piją lepszą wodę niż ludzie
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – A zanim się Kolce zmarło…
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Siemiatycze. Poza „światem”
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Spanie na sianie, a właściwie na roszcie
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Likwidacja Emerytek
Krysztopa: Opowieści Podlaskie: Jedz polskie jabłka ze szczególnym uwzględnieniem podlaskich;)
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Podlaskie wakacje
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Cząstka Podlasia
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Śmierć przez odcięcie od korzeni
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Kubek Dziadka
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Stara fotografia Nr 1
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Herbu niedorozwinięty orzeł
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Atos i Pimpa
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Wóda jako esencja podlaskiej duszy? G. Prawda
Krysztopa: Opowiesci Podlaskie – Kiler
Krysztopa: Opowieści Podlaskie: Swoich chłopców wychowam po podlasku
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Klejkomordy i inne rarytasy
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Podlaska Mañana
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Do widzenia Mamo
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Brakuje mi podlaskich twarzy
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Wyrżnięty park
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Huśtawka
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Kino Czajka
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Moje okno
Opowieści Podlaskie: Józef Krysztopa (1946-2014) prosi o modlitwę
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Czuję się trochę tak jakbym brał rozwód z Michałowem
Krysztopa: Opowieści Podlaskie (wydanie świąteczne): Jak w Warszawie robi się podlaską kucię?
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Parę gratów po Tacie
Krysztopa: Opowieści Podlaskie – Jak nie kochać Podlasia, kiedy ono kocha wszystkich?