Ale Mama odżyła w tej Dudapomocy, choć zasuwa cały dzień i przyjmuje ludzi…
Bo powiem Wam coś w sekrecie : moja Mama zawsze lubiła być prymuską i robić wszystko wzorowo i w domu i w pracy i w swojej małej, przedwojennej spółdzielni mieszkaniowej, której prezesem była społecznie przez dwie czy trzy kadencje i w kryminale (nie zawsze się dawało). A w czym można być „prymuską”, jak się ma 75 lat i nie aż tak wiele siły? Ano w tym co się robiło znaczną część życia. Bo rozmawiać z obywatelami skrzywdzonymi przez państwo, 6 zmysłem rozpoznawać czy faktycznie „sprawa jest”, czy jej nie ma i na czym polega, odróżniać ziarno od plew na pierwszy „niuch”, radzić sobie z ludźmi (często nieufnymi) młodymi i starymi, normalnymi i wariatami (i każdego traktować poważnie choć stanowczo), nie nabierać się na rzewne opowiastki, gdy jest w nich oszustwo, nie dawać się spławiać urzędnikom – to Mama naprawdę potrafi lepiej niż 10 młodych prawników…