
Gang Olsena. Foto – Internet.
Króciutki wstęp
Ten tekst ma charakter buchalteryjny. Nie ma zachwycać lotnością stylu. On ma trafić do ściśle zdefiniowanej grupy odbiorców. Oni czekają na niego cali w ofajdanych portkach.
Nazwiska, które się tu pojawiają, a które nic nie mówią postronnemu czytelnikowi, są szczegółowo przedstawione w dalszej treści.
7 października otrzymałem od Cabana odpowiedź na mój wniosek o zapomogę z Funduszu Prawnego NSZZ FSG.
Wystąpiłem o środki w kwocie 13 tysięcy złotych, aby móc stanąć do procesowej konfrontacji z Kolasą, który z tego samego źródła otrzymał 22 tysiące złotych. Wydał je na adwokat Derlatkę, która jak mało kto, wie na co się trwoni cudze pieniądze. Poszły dwa pozwy. Jeden w trybie karnym, do Koszalina, a drugi w trybie cywilnym, do Gdańska. Załączniki, kilkaset stron, wydrukowano w kolorze, a jak, na bogato.
Jak wielka jest szczodrość Cabana i kto może jej dostąpić, dowiecie się tutaj:
Dwa pozwy nadano w jednym dniu. Normalnie jest tak, że gdy powód składa prywatny akt oskarżenia, czeka na rozstrzygnięcie karne i jeśli jest ono dla niego korzystne, kieruje sprawę do sądu cywilnego, wzmacniając wyrokiem karnym pozew cywilny. Derlatka wymyśliła, że rozwali mnie jedną salwą z katiuszy i będę jeździł od sądu do sądu przez pół Polski. Koszaliński sąd przekierował sprawę do Gdyni, więc katiusza okazała się zwiędłym kaloszem. W każdym razie w grze są dwa pozwy, w dwóch sądach. W grze jest wyprowadzona ze związkowych zasobów astronomiczna kwota, bo Kolasa zamiast publicznie odnieść się do zarzutów, które pod jego adresem od ponad roku publikuję w sieci, uznał się za zniesławionego.
Caban, przewodniczący Rady Funduszu Prawnego, to bliski współpracownik Kolasy, uczestnik słynnej narady w pokoju hotelowym dwa lata temu, gdy banda cwaniaczków rozdzieliła między sobą wszystkie kierownicze stanowiska w NSZZ FSG. Głosowanie, które odbyło się nazajutrz, było szopką dla naiwnych. Zostało to pięknie nagrane, tak jak u Neumanna.

Teksty w dymkach pochodzą z nagrania.
Co się odbyło w 2017 roku, dowiecie się tutaj:
Piłkarski Poker Marcina Kolasy
A bliżej o Cabanie i reszcie bandy, tutaj:
Mój wniosek wpłynął do Rady Cabana w dniu 7 sierpnia 2019 roku. Regulamin Rady nakazuje rozpatrzenie wniosku w terminie 30 dni. Mijały tygodnie. Aż wreszcie mi odpowiedziano.
Po dwóch miesiącach, bez daty dziennej. Oczywiście odmowa.
W tekście jako podstawę wskazano jakieś paragrafy Regulaminu. Dołożono jakiś wykaz obowiązków związkowca, nie wskazując źródła, z którego pochodzi. Mogę się domyślać, że ze Statutu, ale nawet nie zamierzam sprawdzać. A uzasadnienie brzmi:
W związku z niespełnieniem podstaw przyznania środków finansowych z funduszu prawnego, RFP postanowiła jak na wstępie.
Wniosek ponadto posiadał niekompletne dane, które do dnia rozpatrywania nie zostały uzupełnione.
Ani słowa o tym, których podstaw nie spełniono i kto ich nie spełnił. Ani słowa o tym, w którym dniu wniosek rozpatrzono. A ponadto, jeśli wniosek jest niekompletny, oczywiste wydaje się, że wnioskodawca powinien być o tym powiadomiony, aby mógł braki uzupełnić.
Nie otrzymałem od Cabana żadnego pisma ze wskazaniem braków. Zapewne dlatego, że mój wniosek po prostu był kompletny.
Na samym końcu Caban poczuł się prawodawczym Demiurgiem. Wprowadził nowy normatyw:
Dbając o dobre imię Związku RFP NSZZ FSG zastrzega, że powyższa decyzja może zostać opublikowana w mediach społecznościowych wyłącznie w całości bez dokonywania jakichkolwiek zmian.
Tu znajdziecie skan pisma Cabana. Jak najbardziej w całości. Z jedną zmianą, bo wymazałem swoje dane adresowe – Caban zwyczajnie jest prawnym analfabetą. I nie tylko prawnym – „Za Rade”:
A tutaj jest link do treści Regulaminu Funduszu Prawnego, gdzie można sprawdzić punkt po punkcie, co wynika z bełkotu Cabana, o ile w ogóle coś wynika:
Nie zamierzam się merytorycznie odnosić do tego gniota, bo on się do tego absolutnie nie kwalifikuje. Kolasowcy po pierwsze sprawę przewlekali, naruszając wewnętrzne przepisy Związku. Po drugie, usiłowali rozpatrywanie mojego wniosku sabotować, uruchamiając Gołąbka, tego z Głównej Komisji Rewizyjnej:
Dwa razy wysyłał pismo do przewodniczącego Zarządu Oddziałowego, pod który podlegam. I dwa razy otrzymał odpowiedź, kategorycznie stwierdzającą, że fakt mojej przynależności do Związku, jak i poprawność wypełnienia wniosku, nie budzą najmniejszych wątpliwości. A po trzecie, udukali w ich mniemaniu przebiegłą odpowiedź na mój wniosek.
Nie wiedzieli jednego – każdy ich krok był do przewidzenia. I oczywiście będzie ciąg dalszy, już w najbliższych dniach.
Najnowszą odsłonę afery Kolasy znajdziecie tutaj:
SG i mafia – Kolasa w cieniu Neumanna